Siedzimy w letni wieczór przy grillu, popijamy napoje. Delektując się latem, nawet nie czujemy, jak nas atakują komary.
Samce są wegetarianami, żywią się nektarami i sokami kwiatów. Komarzyce są krwiożercze dosłownie, ponieważ do produkcji jajeczek po zapłodnieniu potrzebują pewnych białek, które znajdują we krwi swoich ofiar. Przetrwanie gatunku wymaga więc krwawej uczty.
Komarzyca wbija kłujkę w skórę. Kłujka jest tak drobna, że nawet nie orientujemy się, że coś na gryzie. Krew jest potrzebna samicy owada, nie może się marnować, więc ta kłując wypuszcza specjalne białko, które hamuje krwawienie. Gdy uczta jest skończona, owad odlatuje, a nam po wstrzykiwanych proteinach zostaje reakcja alergiczna.
Jak komary znajdują swoje ofiary? Tego nadal dokładnie nie wiadomo. Na pewno znaczenie ma wydychany przez nas dwutlenek węgla oraz ciepłota ciała. A dlaczego mamy tak bardzo pogryzione stopy? Okazuje się, że wydzielają one cały koktajl substancji zapachowych (nikomu nie trzeba mówić, jak pachną zmęczone i przepocone stopy), w tym kwas mlekowy. Za tym zapachem komarzyce przepadają.
Ranga Vogeshwar w książce “Dlaczego kaczki nie przymarzają do lodu” daje przepis na odstraszacz komarów. Powieśmy przed oknem pomieszczenia, w którym przebywamy, przepocone skarpetki. Istnieje szansa, że przynajmniej część owadów się nabierze.
Zaś serio: chcesz uniknąć wielu pogryzień, preparatem odstraszającym owady najpierw zabezpiecz stopy!
